Fundacja Greenmind jest zaniepokojona wydarzeniami na stopniu Włocławek na Wiśle. Nie zakończyło się dochodzenie w sprawie zniszczenia gniazd na skutek gwałtownego zrzutu wody ze Zbiornika Włocławek, a od kilku dni na skutek zatrzymywania przepływu giną ryby, w tym gatunki chronione prawem polskim i unijnym.

W tym tygodniu przedstawiciel Fundacji Greenmind składał zeznania na policji w sprawie majowego zrzutu wody na włocławskiej zaporze. Dla przypomnienia: gwałtownie podnosząc poziom wody w Wiśle zniszczono lęgi rzadkich i zagrożonych wyginięciem ptaków – sieweczki rzecznej, rybitw: rzecznej i białoczelnej oraz mewy siwej. Dochodzenie w tej sprawie trwa już prawie pół roku, choć wydawało się, że ustalenie winnych jest proste. Co więcej, ślimaczy się również postępowanie administracyjne w sprawie znaczącej szkody w środowisku prowadzone przez Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Bydgoszczy.

Ostatnie dni dostarczają dowodów, że zarządzanie wodą na zaporze we Włocławku naprawdę nie działa. Wędkarze i społecznicy od tygodnia alarmują o codziennym zatrzymywaniu przepływu, co gwałtownie obniża poziom wody w Wiśle. W efekcie giną ryby, również z gatunków chronionych, co potwierdzają wyniki wizji terenowej wolontariusza Fundacji.
Czyżby w Państwowym Gospodarstwie Wodnym Wody Polskie ani ustawa o ochronie przyrody, ani ustawa o ochronie zwierząt „się nie przyjęły”?

Udostępnij ten artykułEmailFacebookTwitter