Na nic zdały się alarmy Fundacji Greenmind. Na zlecenie Wód Polskich Zarządu Zlewni w Krakowie ciężki sprzęt zniszczył siedliska gatunków chronionych w Krzyworzece. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska o tym wie, ale milczy.

Jakiś czas temu w mediach społecznościowych informowaliśmy o marnowaniu publicznych pieniędzy poprzez nieefektywne, ale za to efektownie niszczące przyrodę działania Wód Polskich na Krzyworzece. Dla ochrony słupa i pastwisk, w ramach dwóch oddzielnych przetargów wydano łącznie prawie pół miliona złotych. Fundacja Greenmind dostała z RDOŚ w Krakowie do wiadomości zaświadczenia o tym, że te dwie roboty można wykonać, bo organ przyzwolił na to już wcześniej, 6 listopada, w trybie tzw. milczącej zgody. Czytamy tam, że RDOŚ nie sprzeciwił się działaniom w kształcie zaproponowanym przez Wody Polskie, gdyż budowa nowych opasek brzegowych i całkowita zmiana koryta rzeki poprzez przemieszczanie żwiru to wg tego organu tylko prace utrzymaniowe i w żadnym wypadku nie jest to regulacja wód. Nie jest, bo „zakres planowanych prac nie zmieni istniejących spadków podłużnych jak i poprzecznych koryta rzeki Krzyworzeka, a tym samym nie wystąpi oddziaływanie na równowagę hydrodynamiczną cieku.” Jednocześnie w tych samych dwóch miejscach zaplanowano remont już wykonanych opasek brzegowych i tu RDOŚ stwierdził, że na te działania nie potrzeba w ogóle zgłoszenia, gdyż prace, „które jako remont lub konserwacja stanowiących własność właściciela wody budowli regulacyjnych oraz ubezpieczeń w obrębie tych budowli lub urządzeń wodnych nie są objęte obowiązkiem dokonania zgłoszenia.” Rozumiecie to? Wykonanie opasek brzegowych w tym roku nie wymaga decyzji środowiskowej, bo nie jest regulacją, a remont opaski brzegowej wykonanej np. rok temu (jeden z opisywanych przypadków) nie wymaga zgłoszenia, bo to tylko remont budowli przeciwpowodziowej, która teoretycznie powinna mieć wcześniej decyzję środowiskową jako regulacja wód lub/i budowla przeciwpowodziowa. Ale nie miała, bo rok temu wykonano ją w ramach prac utrzymaniowych. Nadążacie?

Najlepsze przed nami: RDOŚ ponownie poucza, że „przed przystąpieniem do prac mogących spowodować naruszenie zakazów obowiązujących w stosunku do gatunków chronionych należy uzyskać stosowne decyzje/zezwolenia na odstępstwa od zakazów z zakresu ochrony gatunkowej, określone w ustawie o ochronie przyrody”. Niestety, Wody Polskie nie będą mogły się zastosować do przykazań RDOŚ z 11 grudnia, tak jak nie zrobiły tego wcześniej. Przedstawiciel Fundacji był nad Krzyworzeką  dosłownie dzień przed wspomnianym pismem z RDOŚ. Prace w zasadzie zakończono, ciężkiego sprzętu już nie było. Siedlisk gatunków chronionych w zasadzie też już nie. Jest krajobraz księżycowy, a w dnie trapezowego koryta rzeki, ślady „gąsienicowych łazików”. Trudno się zgodzić ze stanowiskiem RDOŚ, że zachowana jest równowaga hydrodynamiczna cieku. To, że zmieniono „spadki podłużne i poprzeczne koryta”, było widać gołym okiem i można zobaczyć na zdjęciach.

Projekt bez tytułu(138) Projekt bez tytułu(139)

O występowaniu w tych miejscach gatunków chronionych Fundacja Greenmind poinformowała ponad miesiąc temu zarówno PGW WP, jak i RDOŚ. Na dowód przesłaliśmy – dane ornitologiczne z zeszłych lat, zdjęcie wyciągniętego spod koparki śliza, a także dane PZW w Krakowie z sierpnia mówiące, że miejsce „prac utrzymaniowych” i „remontów”, jak napisał ichtiolog, „jest typowe dla tego odcinka Krzyworzeki, charakteryzującego się obecnością szerokich żwirowych odsypisk, a rzeka spełnia tutaj idealne warunki jako siedlisko chronionego gatunku – brzanki, sprzyjając także występowaniu pozostałych [ryb]„. Łącznie stwierdzono tu 7 gatunków ryb, z tego 3 chronione.

Jak widać nie zrobiło to najmniejszego wrażenia na Wodach Polskich, bo nikt o wymagane prawem pod karą ograniczenia wolności lub grzywny, decyzje derogacyjne nie wystąpił. Natomiast RDOŚ najwyraźniej nie wie albo nie chce wiedzieć, że roboty prowadzone z naruszeniem prawa zostały już wykonane.

Pasaż Namorski

Musimy jednak oddać honor Wodom Polskim, bo roboty na Krzyworzece nie chronią przecież tylko słupa i pastwisk. Chronią też zrzut ścieków, ładnie wpasowany w nową opaskę brzegową. Jesteśmy ciekawi, czy ktoś zadał sobie trud sprawdzenia legalności tej „rury”, bo wędkarze zwracają uwagę na ten zrzut od kilkunastu lat.

Udostępnij ten artykułEmailFacebookTwitter