W lipcu ubiegłego roku, Minister Środowiska, Maciej Grabowski,  wycofując decyzję o przywróceniu odstrzału łosi stwierdził, że do podjęcia racjonalnej i uzasadnionej decyzji potrzebne są dobre, wiarygodne dane o stanie populacji łosia w Polsce. Zapewnił, że resort zwróci się w tej sprawie do niezależnych ekspertów. W październiku 2014 odbyło się pierwsze spotkanie ekspertów zaproszonych przez Pana Piotra Otawskiego, Głównego Konserwatora Przyrody (GKP), poświęcone kwestii wypracowania dobrych metod oceny liczebności krajowej populacji łosia (sprawozdanie tutaj).

Na następne spotkanie przyszło nam czekać dwa i pół miesiąca. 12 stycznia 2015 na zaproszenie, GKP, odbyło się drugie spotkanie zespołu specjalistów poświęcone wypracowaniu metod inwentaryzacji łosia. Jeszcze przed spotkaniem, z rozesłanych przez MŚ materiałów dowiedzieliśmy się, że 2 grudnia 2014 odbyło się spotkanie przedstawicieli PZŁ i LP z przedstawicielami MŚ, na którym uzgodniono, że planowane na luty 2015 liczenia łosia powinny odbyć się w 6 województwach (na wschód od Wisły), na powierzchniach próbnych wskazanych losowo. To bardzo ważne ustalenie, gdyż główne zarzuty środowisk naukowych i organizacji pozarządowych wobec liczeń łosi wykonywanych przez LP i PZŁ w latach 2012 i 2013 to niereprezentatywność powierzchni próbnych. Zarzucaliśmy, że łosie były liczone głównie w miejscach, gdzie występowały ich skupienia, przez co ich oceny liczebności całkowitej (uzyskiwane przez ekstrapolację danych z powierzchni próbnych) były zawyżone i nie odzwierciedlały faktycznej liczebności populacji krajowej. Losowe wskazywanie powierzchni próbnych stanowi najlepszy sposób zapewnienia ich reprezentatywności i dlatego grudniowa zgoda na taki właśnie wybór powierzchni do liczeń łosi w lutym 2015 stanowiła duży krok w dobrym kierunku.

Z taką pozytywną informacją z tyłu głowy, stawiłem się na kolejne spotkanie zespołu ekspertów w dniu 12 stycznia 2015.  Punktem wyjścia do dyskusji na spotkaniu była prezentacja wskazująca możliwy algorytm wyboru reprezentatywnego dla Polski zestawu powierzchni próbnych do liczeń łosia w lutym 2015. Prezentacja zaowocowała produktywną, merytoryczną dyskusją zaproszonych naukowców, którą jednak konsekwentnie torpedowali przedstawiciele LP. Bronili oni tezy, że liczenia z lat 2012-2103 – wykonane na powierzchniach wskazanych arbitralnie – były podejściem właściwym. Początkowa propozycja ministra wykonania liczeń na nowych, reprezentatywnych powierzchniach próbnych w całej Polsce – została kategorycznie odrzucona przez pracownika RDLP Białystok zatrudnionego na stanowisku specjalisty. Szukając konsensu minister zasugerował ograniczenie takich liczeń tylko do wybranych RDLP, ale i to nie zadowoliło przedstawicieli LP, którzy zapowiedzieli, że w takiej sytuacji DGLP po prostu zarządzi w lutym 2015 liczenia łosia na tych samych powierzchniach, co w latach ubiegłych.

Systematycznie kwestionując wszystko, co właśnie zostało wypracowane w dyskusji naukowców zaproszonych na spotkanie, przedstawiciele LP zaakceptowali w końcu wybitnie wsteczną propozycję ministra, by w lutym 2015, w RDLP położonych na wschód od Wisły łosie liczone były „po staremu” na powierzchniach wskazanych w latach 2012-2013 , a jedynym wyjątkiem od tego będzie RDLP Lublin.  W tym to tylko regionie powierzchnie do liczeń łosia zostaną wskazane w ramach reprezentatywnego doboru próby.

Takie rozwiązanie, przyjęte na spotkaniu w styczniu 2015, stanowi krok wstecz. Bardzo duży krok wstecz. Lasy Państwowe efektywnie doprowadziły do tego, że w miejsce losowego wskazania powierzchni próbnych na całym obszarze liczeń obejmującym tereny na wschód od Wisły, uzgodnionego 2 grudnia 2014 z przedstawicielem MŚ, reprezentatywne powierzchnie próbne do liczeń łosia zostaną wyznaczone tylko w jednej spośród 7 RDLP.  To oznacza, że na ogromnej większości obszaru występowania łosia w Polsce, LP przeprowadzą liczenia łosia wadliwą metodą, kwestionowaną przez środowiska naukowe i krytykowaną przez organizacje ekologiczne wiosną 2014 roku.  Oczywiście, takie postępowanie nie przybliża nas ani na jotę do obiecanego przez ministra Grabowskiego wiarygodnego rozpoznania stanu krajowej populacji łosia. Dokładnie odwrotnie – wbrew zapowiedziom z lipca, liczenia będą po raz kolejny wykonane na powierzchniach nie reprezentatywnych, dających zawyżone wyniki.

Po spotkaniu styczniowym, GKP i dyrektor LP powołały zespół ds. liczenia łosi w RDLP Lublin, który miał dopilnować, by w tej enklawie wykonywania inwentaryzacji w  sposób zgodny z regułami sztuki, prace przebiegały prawidłowo. I tak, 4 lutego 2015 na spotkaniu, które odbyło się w RDLP Lublin, członkowie tegoż zespołu powołanego do wyznaczenia operatu losowania zdołali ustalić reguły wyboru powierzchni próbnych w RDLP Lublin. Jako uczestnik tego spotkania oceniam, że uzgodnione w końcu zasady wskazywania powierzchni próbnych są zgodne z regułami sztuki, tj. wyboru reprezentatywnych powierzchni próbnych. Jeśli wyznaczanie uzgodnionego operatu losowania i losowanie powierzchni próbnych zostaną prawidłowo wdrożone – to przy rzetelnym wykonaniu prac terenowych i prawidłowych statystycznie analizach uzyskanych danych – możemy uzyskać prawidłowe oszacowania liczebności łosia w RDLP Lublin wraz z oceną błędu tych oszacowań. I to jest przysłowiowy, niewielki krok naprzód. A raczej zapowiedź jego postawienia. Wspomagając działania zmierzające do uzyskania wiarygodnych ocen liczebności łosia, Fundacja Greenmind przygotowała wskazówki techniczne, które powinny ułatwić realizację wyboru powierzchni i analizę wyników w RDLP Lublin.

Podsumowując, po ponad pół roku od ogłoszenia pomysłu przywrócenia odstrzału łosi bilans jest następujący: W RDLP Lublin, gdzie bytuje – wg danych z poprzednich liczeń – zaledwie 15% krajowej populacji łosia, mają one szanse na prawidłowe oceny liczebności. Najbliższe tygodnie pokażą, czy ta szansa zostanie prawidłowo wykorzystana. Natomiast w RDLP Białystok, Warszawa, Olsztyn i Gdańsk i Toruń – czyli tam gdzie ma występować 85% łosi – liczenia są wykonywane tak samo jak w latach ubiegłych, bez szans na uzyskanie ocen liczebności akceptowanych przez każdego, kto ze statystyki zna pojęcie reprezentatywnej próby.  Po co zatem liczenia, których wynik będzie kontestowany tak samo jak wynik liczeń z lat 2012-2013 – są w ogóle wykonywane? Konia z rzędem temu, kto umie odpowiedzieć na to pytanie. Bo końcowy wynik tej gry jest znany już od  chwili zakończenia spotkania w dniu 12 stycznia 2015: poważne środowiska naukowe oraz organizacje pozarządowe będą – i słusznie – kwestionować wyniki liczeń z lutego 2015. A Minister Środowiska nie wywiąże się ze swej obietnicy prawidłowego wykonania liczeń łosi. Bo nie da się uzyskać dobrych danych, gdy w 85% są one zbierane niewłaściwie. Po co więc w ogóle jemy tę żabę? Ja nie wiem, może wiedzą to Lasy Państwowe, które z pełną świadomością zaordynowały liczenia w systemie, który minister odrzucił w lipcu 2014. A może wie to o Główny Konserwator Przyrody, który tę sytuację w styczniu zaakceptował. Jedno jest pewne – straciliśmy kolejny rok i kolejnych kilka milionów publicznych pieniędzy na nikomu niepotrzebne prace. I za chwilę – z problemem odstrzału łosia – znajdziemy się dokładnie w tym samym punkcie, co wiosną 2014 roku, ale bez obiecanych dobrych danych o stanie populacji łosia w Polsce. Recepta na kolejny konflikt społeczny została właśnie skierowana do realizacji.

Udostępnij ten artykułEmailFacebookTwitter
  

Wyślij wiadomość do autora (Przemysław Chylarecki)

  • (nie będzie opublikowany)